Agnieszka nie widziała Marysi od ponad roku. Niecierpliwie wyczekiwała spotkania z nią również dlatego, że w ostatnich rozmowach przez telefon przyjaciółka brzmiała zupełnie inaczej – młodziej, radośniej, optymistyczniej. Jakby ubyło jej lat i znów była pełną pomysłów i werwy dziewczyną, jak za studenckich czasów, a nie narzekającą sześćdziesięciolatką, którą stała się po latach, rozmyślała, oczekując jej na peronie.
– Marysia? ?? – gdyby nie to, że przyjaciółka, porzuciwszy walizkę, ruszyła ku niej pędem, Agnieszka by jej nie poznała.
To rzeczywiście była Marysia sprzed lat. Wszystko było w niej młodsze – oczy, figura, ruchy, dosłownie wszystko.
– Jak to zrobiłaś? – wyjąkała oszołomiona Agnieszka.
To ona szczyciła się tym, że nie wygląda na swoje lata. I prawdę mówiąc, bolało ją, że Marysia, z którą znały się od dawien dawna, „dziadzieje” z wiekiem, staje się coraz bardziej zgorzkniała i apatyczna. Agnieszka próbowała ją rozruszać, namawiała na różne aktywności i wspólne wyjazdy, jak robiły to niegdyś, ale Marysia coraz częściej odmawiała. I zapadała się w sobie. A tu nagle taka zmiana, po prostu cud!
– Wszystko ci opowiem – roześmiała się Marysia, sięgając jedną ręką po stojącą na środku peronu walizkę, a drugą obejmując przyjaciółkę. – Ale najpierw chodźmy coś zjeść. Widziałam w internecie, że niedaleko dworca otworzyli obiecującą knajpkę. Ja stawiam.
Agnieszka zdziwiła się jeszcze bardziej. Tego dnia ugotowała dla nich barszcz ukraiński, ulubioną zupę przyjaciółki. Przy ostatnich spotkaniach nie było mowy, żeby wyciągnąć ją do jakiejś restauracji czy choćby kawiarni. Marysia twierdziła, że jest w nich drogo, głośno i lepiej zjeść w domu. A teraz chciała iść do cieszącego się dużą popularnością lokalu, w którym dostanie stolika bez wcześniejszej rezerwacji było mało prawdopodobne.
– Mamy rezerwację, zrobiłam ją, gdy tylko wsiadłam do pociągu – Marysia odczytała niewypowiedzianą myśl przyjaciółki.
A gdy usiadły przy stoliku, wyciągnęła z walizki wydruki z logo biura podróży.
– Znalazłam kilka zagranicznych wyjazdów w bardzo atrakcyjnych cenach. Ty wybierz, gdzie polecimy, a ja zamanifestuję, by ten kierunek był dla nas w pełni bezpieczny – oznajmiła.
Agnieszka nie bardzo wiedziała, o co z tym manifestowaniem chodzi, ale oto znowu miała przed sobą dawną Marysię – tryskającą pomysłami, energiczną, śmiało podejmującą decyzje.
– To teraz mów, jakie czary przywróciły cię do życia – zażądała, gdy po dotarciu do domu postawiły na kuchennym stole kubki i dzbanek parującej herbaty.
Marysia zaczęła jej opowiadać o falach mózgowych theta. Agnieszka wiedziała, że mózg człowieka funkcjonuje w różnych sytuacjach na różnych częstotliwościach, a fale theta występują podczas snu, hipnozy lub bardzo głębokiej medytacji, jaką osiągają na przykład buddyjscy mnisi. Marysia przekonywała ją natomiast, że można nauczyć się wchodzenia w stan theta pozostając w pełni świadomym.
– Sposób, by zrobić to dosłownie w ciągu kilku sekund, odkryła Vianna Stibal, twórczyni metody Theta Healing® – mówiła. – Stan theta jest stanem kreacji, połączenia z wyższym „ja”, ze Stwórcą, z boskością w nas. – Pracując w nim, możemy odkrywać i zmienić swoje przekonania, pozbywać się klątw, uzdrawiać swoje ciało i duszę, spełniać swoje marzenia, stwarzać swoje życie. Możemy też aktywować geny młodości i witalności, które znajdują się w szyszynce.
– Tak po prostu? – zapytała z niedowierzaniem Agnieszka.
– Po prostu. Uczy tego Marianna Bartke, mistrzyni tej metody, która studiowała u Vianny Stibal. – Te „czary”, które przywróciły mnie do życia, nie są żadnymi czarami, a efektem tego, co zmieniłam w sobie na i po kursie u Marianny.
Agnieszce błysnęło w głowie, że też chce się wybrać na taki kurs. Zaraz jednak opadły ją wątpliwości. Podobnie było z wycieczkami, które zaproponowała przyjaciółka. Serce mówiło „tak”, a rozum, że to zbyt ryzykowne. Bo co będzie, jeśli znowu wstrzymają loty, wprowadzą kwarantannę?
– Po prostu wybierz, a wszystko się uda – powiedziała z przekonaniem Marysia.
Agnieszka jej zaufała. Poleciały, wróciły, było cudownie. Po drodze wszystko działo się po myśli Marysi, jakby jakiś anioł stróż albo ktoś jeszcze wyżej postawiony tylko czekał, by spełniać jej życzenia.
Po powrocie Agnieszka poczuła, że i ona chce doświadczyć, czym jest Theta Healing®.
Maja Hetman
Opinie na temat kursów Theta Healing®
Przeczytaj, co o nas piszą osoby, które uczestniczyły w szkoleniach lub warsztatach.